Była matematyka i była historia sztuki. Obie zwalone, chociaż się starałam. Brakuje mi ludzi i czasu. I rysowania. W zasadzie mogłabym wymieniać bez końca czego mi brakuje, ale to i tak nie ma znaczenia. Staram się działać według swoich zasad, silnej woli i wiary w przyciąganie.
Rysuję.
Oddycham.
Rzucam epitetami najczęściej w myślach.
Wyobrażam sobie siebie w sukience.
W conversach białych też.
Widzę seksowne zmysłowe zdjęcia.
Jem z Ewą grillowane pomidory z mozarellą.
Chodzę.
Śpię za krótko.
Obmyślam plan na podbicie świata.
I tak bez końca.
A i zdjęcia.
Będą.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz