czwartek, 31 maja 2012

STOP!

To niesamowite jak łatwo ostatnio się denerwuję.Nie,nie okazuje tego na co dzień. Ale to się we mnie zbiera, taka fala gorzkich żali.

Konkrety:
Wkurwiasz mnie Ty, Ty i Ty też, tym swoim fałszem, swoim żałosnym uśmiechem i wiecznym bananowym szpanem.

Nienawidzę jak się mnie olewa, dlaczego ja mam zawsze wszystko ogarniać? Zawsze pierwsza pisać, dzwonić, odwiedzać etc?
Fajnie by było gdyby też ktoś się trochę postarał o moje towarzystwo? A może jestem tak nudna z tą swoją gadką o sztuce i spełnianiu marzeń ?

WHATEVER.

po prostu czuję się nic nie warta.
nic a nic.

czwartek, 24 maja 2012

No tittle.

Wiem że tylko oddychanie mnie uratuję. I odcięcie się od toksycznych ludzi. Najgorzej bo to rodzina.
Potrzebuję wina. I rozmowy. Bardzo długiej rozmowy.

poniedziałek, 21 maja 2012

Summer wine.







Kapelusz? 
Jestem.

Koturny idealne?
Jesteśmy.

Kwiat we włosy?
Jestem.

Opaska ?
Jestem.

Kimono?
Jestem.

Bikini?
Jeszcze pięć kilo!

piątek, 18 maja 2012

Now you're just somebody that I used to know.






Znacie to uczucie, gdzieś głęboko w brzuchu , uczucie szczęścia i radości, ekscytacji?

Ja też nie.


Żartowałam.
Od kilku dni towarzyszy mi ono cały czas.


Wrześniowy Rzym pachnący słońcem i winem napędza coraz bardziej do wszystkich projektów.
Nie wiem czy to za sprawą 'Sekretu'.


Jednak szykujemy się na czerwcową Warszawę, Cyrk, odkrywanie siebie samych do końca i życia w przeświadczeniu że możemy wszystko.


Szalony, uroczy, kolorowy, pachnący magią i krainą wiecznego haju : Taki będzie nasz projekt  z  najlepszą herbaciarą w mieście.


Już w przyszłym tygodniu. Ruszy wszystko . 


Długie nocne rozmowy z czerwoną herbatą w tle eliminującą wszystkie toksyczne postaci z życia. 
Dobrze wreszcie odetchnąć. 
Tak z całej siły.
Oj dobrze.




Warszawo, Rzymie, Wszechświecie szykujcie się : NADCHODZIMY!

poniedziałek, 14 maja 2012

Seven.


 Wracam. A raczej 'wracam - y '. TAK. Będzie tego więcej.

Dzisiaj:

Dostałam premię. Znalazłam pięć złotych. Posiedziałam w Kościele w którym ktoś grał na organach.Pustym Kościele.
Pogadałam sobie po francusku złamanym angielskim.

Jestem tak uduchowiona że czytam Coelho. Again. Całkiem nieźle udało mu się zerżnąć pomysł od samego Dalajlamy. Czytam również niesamowite przewodniki National G. Rzym i Madryt.  I mam ochotę wszystko rzucić, wyjechać do Włoch, zbierać winogrona, mieszkać u włoskiej rodziny, objadać się serami i upijać winem truskawkowym.  

I chodzić w sukienkach , i być opaloną. I koniec. 

Siedem, tajemna liczba. I wiele znacząca. Bardzo wiele. 

Pięknie jest.









piątek, 11 maja 2012

A night like this.

 Była matematyka i była historia sztuki. Obie zwalone, chociaż się starałam. Brakuje mi ludzi i czasu. I rysowania. W zasadzie mogłabym wymieniać bez końca czego mi brakuje, ale to i tak nie ma znaczenia. Staram się działać według swoich zasad, silnej woli i wiary w przyciąganie. 


Rysuję. 
Oddycham.
Rzucam epitetami najczęściej w myślach.
Wyobrażam sobie siebie w sukience.
W conversach białych też.
Widzę seksowne zmysłowe zdjęcia.
Jem z Ewą grillowane pomidory z mozarellą.
Chodzę.
Śpię za krótko. 
Obmyślam plan na podbicie świata.
I tak bez końca.
A i zdjęcia.
Będą.

wtorek, 8 maja 2012

Trolololo.

Zdążyłam już zapomnieć i zatęsknić do starego blogowania.


Robiłam porządki w ubraniach i dotarło do mnie ( wreszcie) że o dziwo mam w czym chodzić i takie tam. 


Zresztą... to już wkrótce.


Dzisiaj pisałam znowu tą nieszczęsną matematykę. hmmm....

niedziela, 6 maja 2012

May.

Kraków = Alchemia, Podgórze, Kazimierz.
On.
True blood.
Czekolada.
Łosoś.
Długie nocno- dzienne rozmowy.
Praca.
Karaoke.
Pięć kilo mniej. 
Seks.
Mój pierwszy tatuaż.
Martini.
Papierosy.
Rysowanie.