Wsiadłam do pociągu o godzinie 7:00
Zaczęłam czytać "Dziennik Geniusza" Salvadora Dali. Że tak powiem "dupy nie urywa", chamski bezczelny samozwańczy skądinąd "geniusz". Próbowałam, naprawdę próbowałam się do niego przekonać.
Włożyłam słuchawki do uszu, i odpłynęłam.
Śniłam na jawie o trasie Transsyberyjskiej.
O spełnionych marzeniach.
O tańcu w deszczu.
O wystawach.
O tym że się odważę
O cyganerii
O papierosie
O nim
O zapachu płótna i farb
O tym roku
Boję się cienia śmierci, który ostatnio mi towarzyszy pod dziwnymi postaciami.
Czasem całe Twoje jestestwo krzyczy o wolność, o bieg przed siebie .
Wracając z restartu miałam motyle w brzuchu. Takie przewidujące że będzie dobrze. Wreszcie miałam czas pomyśleć, zatrzymać się , odetchnąć.
Zmieniam .