czwartek, 30 września 2010

aloha!















nie mam ochoty na ciuchy,top model na tvn mnie demotywuje wolę rysować.także ta jesień to tylko getry i swetry i jak na razie nie chcę mi się robić zdjęć.
dupa dupa cycki

poniedziałek, 27 września 2010

miszmasz.




















mam całą stertę gazet od lat sześćdziesiątych po dziewięćdziesiąte,wszystkie o modzie.wszystkie zagraniczne.
mam mnóóóstwo wykroi,jestem najszczęśliwsza na świecie.mam inspirację pod ręką .

dzisiaj miszmasz bo wróciłam do blogosfery po naprawieniu kompa.
no trzymajcie się,a ja idę się uczyć kochanej matematyki.

środa, 22 września 2010

kisiel malinowy

więc tak wiem że mnie nie było ostatnio ale mam awarię komputera więc nie mam szans na dodanie nowych zdjęć,bo wszystko mi się straciło.więc dzięki bogu pozostało mi picassowe archiwum więc coś starego tu wrzucam.koniec września,jesień praktycznie się rozgościła,matura,dyplom zebranie rodziców,wszystko naraz.nie ogarniam matematyki ani mody.przez chwilę myslałam że mam depresję szkolną.ale czwórka plus za szkice świetnie mi to zrekompensowała.wrócę niebawem natchniona ,z szafą pełną swetrów i getrów.

aaaaaaaaaaj promis!

wtorek, 14 września 2010

Ja wiem.

Ja wiem że dzisiaj nic wyjątkowego,ale dawno mnie tu nie było.Ostatnio coraz bardziej narzekam na brak lepszego aparatu.no ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma.a mam wiele.
lubię otaczac sie pięknem.
Carl Larsson.artysta doskonały.cały w moim stylu.
jesień idzie,a ja odkrywam z milion par dżinsów w szafie i kombinuje z różnymi warstwami.
mam kapelusz.
jest dobrze.

czwartek, 9 września 2010

wracając do siebie.


szukając samej siebie pośród stosu porozrzucanych myśli przesuwają się wspomnienia.mój mozg zmagazynował je wszystkie i wypluwa je kiedy mu się podoba,najczęściej kiedy tkwię zanurzona w wannie,lawendowej mieszance ukojenia albo cytrusowo eukaliptosowej .to trochę jak slajdy filmowe.to trochę jak w starym kinie,gdzie słowa są urwane w połowie ,zdania zacinają się nieodwracalnie.gdybym jeszcze raz miała przeżyć swoje dotychczasowe życie ,nie zmieniłabym nic,ponieważ nie sądziłam że dotrę aż tu,gdzie spełniają się marzenia.owszem trafiłam na paru buraków różnej płci (wiem burak odbiera całą poezję tego posta).
cztery pory roku.cztery zmiany.
raz chciałam być boho-wyzwolona, lansiarska ,to przez te zagraniczne blogi które łykałam oczami,jeden za drugim myśląc że przecież ja też tak mogę,ale chyba nie chcę.czym było by moje życie bez miłości?
byłoby gównem.
odkąd pamiętam zawsze chciałam być kimś innym.każdym byleby nigdy nie odważyć się być sobą.
ta odwaga jest cudowna,kiedy się już jej wyjdzie naprzeciw.
teraz znalazłam swoją ścieżkę,która jest pokrętna,bo musi taka być,bo pójście na łatwiznę niczego nie zmieni.
i naprawdę się cieszę że nie mam w życiu wszystkiego,że cieszę się z drobnostek.
bo z drobnostek składają się duże rzeczy.
cieszę się że toksyczne lata już za mną .
cieszę się że wreszcie rozumiem,ciesze się że ten mój puchatek mnie kocha.

bo wiecie ,jest coś takiego w prawdziwej miłości co nas ocala.





poniedziałek, 6 września 2010

I Met Up With The King

Po pierwsze muszę koniecznie zamówić sobie płytę first aid kit.Po drugie przestac się bać lekarzy.

dawno nie pisałam o ciuchach,ale w sumie nawet nie wiem co napisać.zawsze jest tak że jak coś sobie wymyślę ubraniowego na następny sezon to widzę to potem na fashion tv,mój chłopak określiłby to tak "

podoba mi się jak widzę gdzieś realizowane pomysły na które wpadłem ale nic z tym nie zrobiłem, bo to znaczy że mam dobre pomysły"

jedyne nowatorstwo to moje loki które po nocy oklapły ale nic to,zaraz je poprawię .ha!i nie siedzę w szkole bo idę do "zboczologa" jak by to kuba powiedział,ja bym powiedziała pipologa.
no co,wolność słowa i takie tam.
nie nie jestem w ciąży.



kardigan-sh
dress-sh
leggins-promod

sobota, 4 września 2010

Dziewczyna z sąsiedztwa.



Sobotnie zakupy z mamą zaowocowały paroma łupami w sh (wszystko co mam na sobie) oraz w moje ukochane 'duperele'.generalnie to tak,jest już praktycznie jesień,a mi na serio nie chce się zdychać pod natłokiem myśli o moich niespełnionych 'must have' sezonu.wolę zwyklaki,takie jak na zdjęciach.poza tym odkąd przytyłam trzy kilo( no! gora cztery) to caly czas myślę jak się pozbyć kilogramów zajadając czekoladę [sic!].i tak jakoś mi polecą,mam nadzieję.chyba że mnie chłopak rzuci tak jak kiedyś to schudnę nawet dwadzieścia kilo hihihi.zamówiłam dzisiaj podobrazia do dyplomu (sztuk pięć).i się cieszę.bo projekty zatwierdzone,za godzinę zobaczę się z kubusiem i będziemy się całować.no co,wy się nie całujecie?