piątek, 16 września 2011

Never ending story.

 Dawno mnie tu nie było. Pamiętam te czasy kiedy dodawałam po dwa, trzy posty dziennie. Teraz w sumie już nic nie sprawia mi radości. Poza rysowaniem , do którego też nie dawno wróciłam. Jestem w jakimś ciemnym miejscu i nie potrafię z niego wyjść, czasem co prawda myślę że a i owszem już jest ok ale zaraz potem siadam na łóżku i patrzę w ścianę myśląc najróżniejsze rzeczy . Dziwne rzeczy.Chciałam dzisiaj zacząć o nowa itp. w myśl słynnego frazesu :bądź zmianą którą chcesz ujrzeć na świecie. No chciałam być ta zmianą, poszłam nawet dzisiaj do lekarza licząc na jakieś zmiany ale tam standard , wszystko ok ,wszystko w porządku .Tylko czasem tak boli że aż chciałaby wyciąć to wszystko co tam siedzi.Podejrzewam że nie zobaczycie już tu moich stylizacji ciuchowych , przemyśleń modowych ponieważ nigdy nie lubiłam być taka jak wszyscy w czym utwierdził mnie dzisiejszy przeczytany artykuł na Onecie o szafiarkach, wątpię czy zasługuję na miano bycia szafiarką. Nie mam żadnego pomysłu na siebie o czym świadczą worki z masą ciuchów do oddania . Moim najnowszym zakupem była skórzana ramoneska , której towarzyszył ogromny entuzjazm a teraz wisi samotnie w szafie obok zielonej "wojskowej" kurtki którą za chwilę będe nosić na maksa. W zasadzie nie wiem po co piszę tę notę , być może dlatego że chciałam się jakoś usprawiedliwić nie tyle co przed ludźmi którzy czasem tu są a bardziej przed samą sobą. Być może do tych refleksji nakłonilo mnie kilka spotkanych ostatnio przypadkowo ludzi? Sama nie wiem. To czym się na dzień dzisiejszy zachwycam i w czym chodzę, czego słucham  i to jak myślę nie jest modne , nie jest trendy czy też nie jest must have nadchodzącego sezonu. Jasne coś mnie czasem zachwyci na FTV , ale zaraz potem myślę że to strasznie nie praktyczne. Nie wiem ale coś się we mnie zmieniło.Już nie poluję na promocje w Zarze, wolę promocje w Planet Outdoor. Jasne że nie jestem całkiem bezbarwna, i czasem coś fajnego się zdarzy.


A teraz te dobre rzeczy.

Przygotowuję się do wystawy .
Już nie wyrzucam co drugiego szkicu do kosza ( tylko ten co 20) 
Zabrałam się za rozrysowanie trasy transsyberyjskiej
a reszta to moja mała tajemnica która sugeruje że nie jest tak źle jak by się wydawać mogło.

Poza tym jest magicznie. I bardzo KLIMTOWO. 


Brak komentarzy: